Głogów w czasie I i II wojnny światowej - listy sierżanta Franza Klapprotta
demiane - 2015-06-12, 18:43 Temat postu: listy sierżanta Franza Klapprotta Swego czasu były odczytywane listy Polaka stacjonującego w Głogowie.
(Mam nadzieję że zostaną opublikowane. Chociażby internetowo. Chętnie je poczytam.)
A ja znalazłem listy z 1917r sierżanta Franza Klapprotta, który służył w 7 Kompanii 28 Batalionu stacjonującego czasowo w Głogowie.
Cyklicznie będę publikował fragmenty jego listów i kartek, zwłaszcza dotyczące życia w mieście. Niewiele tego, ale zawsze to ciekawostka. A w listach, jak to w listach. Interesował się wszystkim. Nawet tym, kto u niego w rodzinnym Delmenhorts będzie dokonywał uboju jego królików
Feldwebel Franz Klapprott
Na początek trochę o nim samym i historii listów
Listy które pisał (a była ich potężna ilość) do swojej rodziny miały być zniszczone, ponieważ jako pruski wojak, wstydził się by uczuciowe sprawy ujrzały światło dzienne. Jego żona jednak schowała wszystkie listy na strychu gdzie przeleżały dziesięciolecia.
Fran Klapprott urodził się 23 sierpnia 1875 w Diekholzen. Z zawodu był krawcem. Mieszkał w Delmenhorst koło Oldenburga. Został powołany do wojska w 1915 i od razu trafił na front zachodni do Belgii. Nie walczył jednak, lecz służył na tyłach. Rozchorował się na żołądek i przybywał w szpitalu w Witten (Zagłębie Ruhry). Zanim trafił na front wschodni, przebywał ponownie na froncie zachodnim. W międzyczasie zrobił kurs podoficerski, który gwarantował mu samemu oraz jego rodzinie lepszą stopę życiową. Na wschodzie stacjonował w Poznaniu, Krotoszynie oraz przez jakiś czas w Głogowie. Wojnę zakończył jako krawiec w Delmenhorst, gdzie został mistrzem cechu. Miał 5cioro dzieci, z czego najstarsze miało 13lat, A najmłodsze... No cóż... Powstało przy okazji jego przepustki.
Jego małżeństwo było harmonijne aż do jego śmierci 9 stycznia 1953r w Delmenhorst.
demiane - 2015-06-12, 19:11
Przypomnę tylko że tłumaczenie moje może lekko odbiegać z powodu nie do końca mojej dobrej znajomości tego języka. Tym bardziej iż Franz dosyć ciężkie pióro miał, jak dla mnie.
Pierwsza kartka z Głogowa
"12.03.1917 Glogau
Kochana Katarzyno
Do Głogowa przyjechałem pomyślnie. Przesyłam wam wszystkim serdeczne pozdrowienia. Pozostanę tutaj jeszcze około 8 dni, później stąd wyruszymy. Prawdopodobnie rozpocznę interes. Szczegóły wkrótce. Do zobaczenia. Ojciec"
"16.03.1917 Glogau
Kochana Katarzyno. (…) Tutaj w Głogowie nic się nie dzieje. Mała smutna forteca. Jak wkrótce ci napiszę byliśmy zmuszeni się przekwaterować. 1 mały pokój. 4 stopnie [schody? Jakaś jednostka miary] wysoki. [kosztuje] 20 Marek miesięcznie. (…) Tutaj jest jeszcze zima"
Pierwszy list z Głogowa
"19.03.1917 Glogau
Kochana Katarzyno
Musisz znowu trochę czekać na wiadomości [ode mnie] ponieważ tutaj jest niezły bałagan od wczorajszego wieczora. Tutaj sformowaliśmy 2 nowe kompanie wojska, które idą ponownie na front. Na razie mnie pozostawili ale pojadę prawdopodobnie następnym transportem. Byłem na ten późniejszy przewidziany ale nowy dowódca batalionu przywiózł ze sobą już pewnego sierżanta dla drugiej kompani. Trzecia i czwarta kompania jadą teraz i tu powinienem – jak to się mówi – mieć 3 kompanię. Jedna kompania to 560 ludzi. Połowa jest dysponowana [dokładnie „na służbie”] a druga połowa to starzy wcieleni [do armii] kalecy. Mogę ci powiedzieć że to niewinna zgraja. Wszyscy przydatni do pracy dla ojczyzny. Faceci wierzyli że wszyscy zostaną zwolnieni i teraz są w drodze na front do szuflowania [może chodzi o idiom – „mięso armatnie”?]. Ich rozczarowanie musiałabyś widzieć. Teraz muszę odczekać by z tą bandą coś zrobić. Dalej tak z tymi ludźmi nie można iść, ponieważ który by w niewolę popadł, będzie to wstyd dla naszych Niemiec.
Kochana Katarzyno. Jak ci pisałem mam tutaj pokój w mieście do spania, bo w tej budzie gdzie nas zakwaterowano można się rozchorować. Wszyscy sierżanci i ci lepsi podoficerowie zakwaterowali się za własne pieniądze i ja nie mogę robić wyjątku. Poza tym hańbi się [że] pokój kosztuje 24 Mk tygodniowo a zatem [dla mnie] 6 Mk na tydzień [mieszkali w czwórkę w pokoju]. Zapewne mieszkanie tutaj długie nie będzie. Ten Głogów jest smutną dziurą [w oryginale – „gniazdem”]. Jedzenie jest podłe ale są jeszcze rozmaite lokale z obiadami za 1,80 Mk. Ale na dłuższą metę portfel tego nie wytrzyma. Tyle pieniędzy jakie mogę jeszcze zarobić, nie da mi żaden garnizon. Koniec wojny musi nadejść inaczej będzie jeszcze gorzej. (…) Tutaj dobrych 2000 kwarty kartofli pomarzło i są marne (…)"
List Franza z 27.03.1917
Yedyny - 2015-06-12, 20:36
Ciezkie zycie wojaka. Teraz widze, ze wcale nie bylo tak bajkowo w naszym miescie.
Damiane trafiles na cos, czego za bardzo "na rynku" nie ma - historie zycia z pierwszej reki.
Alicja - 2015-06-12, 21:29
Bajkowo to jest wśród pasjonatów pocztówek. Głogów to było przed wojną miasto "za karę". Tak tu trafiła m.in. moja ulubienica Barbara Campanini.
Eulenburg - 2015-06-12, 21:43
demiane napisał/a: | Ich rozczarowanie musiałabyś widzieć. Teraz muszę odczekać by z tą bandą coś zrobić. Dalej tak z tymi ludźmi nie można iść, ponieważ który by w niewolę popadł, będzie to wstyd dla naszych Niemiec. |
Normalnie jak w C.K. Dezerterzy ;)
A tak z innej beczki: jak Ty to pismo człowieku rozczytujesz?!
demiane - 2015-06-13, 13:22
Akurat tych pism nie muszę, chociaż jestem w stanie
Tam skąd je czerpię są one już rozczytane. Wystarczy tylko przetłumaczyć
A tak w sumie to nie jest to taka trudna sprawa.
Niektóre litery inaczej po prostu pisali... Bardziej egzotycznie
Zdarzyło mi się kilka pism (od Yedynego) że ciężko było.
A nie widziałeś jak ja piszę po polsku! Stąd chyba łatwość w rozczytywaniu takich pism.
demiane - 2015-06-27, 00:18
Kolejne jednak skąpe informacje na temat życia w kamaszach 100 lat temu
20.3.1917 (…)
Prawie się tu już zaaklimatyzowałem. Co będzie dalej ze mną ciągle jeszcze nie wiem. Następnej nowej kompani jeszcze nie dostałem. Dostałem znowu innych w zamian. Przyszło mianowicie jeszcze dosyć tego rodzaju [żołnierzy], odmiennych, tłoczących się nadto po tej ziemi, która im się pali pod nogami.
22.3.17
Tutaj mamy znowu śnieg do kolan. W niedzielę pojadę do Bojanowa. Tam od mojego ordynansa z Krotoszyna dostałem zaproszenie na święto bitwy. Pociąg kosztuje 1,6 Mk. Muszę się [tam] najeść do syta. Może przywiozę trochę ze sobą.
24.3.17
(…) Kochana Katarzyno. Wielkanoc już tuż za pasem. Urlopu zupełnie nie dostanę, nie wierzę w to przynajmniej. (…) Tutaj jeszcze nie ma wiosny. Wczoraj i dzisiaj 5 stopni zimna. Przebiśniegów jeszcze nie widać.(…) Jadę do Bojanowa gdzie się najem do syta.
26.3.17
Wczoraj wróciłem z Bojanowa jak Ci pisałem. Wyjechałem wczoraj o godź. 11.06 i dzisiaj rano jestem już z powrotem. By się tam dostać potrzebowałem niecałych 2 godzin a z powrotem 10! Takie złe połączenie jest tutaj. Musiałem się wałęsać całą noc po dworcu. No ale wydatek 2,5 Marki dobrze zaprocentował, bo dobry człowiek odebrał mnie wozem z dworca i wszyscy byli zadowoleni. Tam dobrze pojadłem i wyjechałem z dobrze wypełnioną podręczną torbą. 1 funt masła, 1 funt śliwek i tuzin jajek, 1 słonina i mała kiełbasa. Także wziąłem jeden cały chleb (…)
27.3.17
(…) Wszystko wskazuje że jeszcze stąd nie odejdę. Na środę szykuję 3cią kompanię do gotowości do wymarszu, później zacznę ustawiać 4tą kompanię. Mam nadzieję że pójdę stąd ale tylko z powodu żołdu. Jeśli to się nie uda, będę chciał pójść na urlop ponieważ ty nie miałaś szczęścia z swoim (…) Dzisiaj rano była łagodna pogoda. Zazwyczaj nic nowego się nie dzieje.
Zdjęcie ze zbiorów Franza Klapprotta obrazujące ćwiczenia wojskowe z okresu przed przybyciem do Głogowa
Yedyny - 2015-06-27, 06:18
Czyli w kwestii polaczen kolejowych niewiele sie zmienilo ;)
demiane - 2015-06-29, 14:07
Yedyny napisał/a: | Czyli w kwestii polaczen kolejowych niewiele sie zmienilo ;) |
To samo pomyślałem . PKP dzielnie podtrzymuje tradycje.
Yedyny - 2015-06-29, 14:35
Ale to nie wina PKP, po upadku komuny zmienilo sie "na lepsze" - jesli wtedy przypadal 1 samochod na kilka osob, to obecnie srednio sa to 2 auta na 4-o osobowa rodzine. Mysle, ze teraz PKP zarabia glownie na transporcie towarow, niz osob.
|
|
|