Dla Kolekcjonerów - Buteleczki apteczne
Yedyny - 2012-05-26, 19:43 Temat postu: Buteleczki apteczne Ponizej moj zbior buteleczek aptecznych, bo w nich przechowywane byly male dawki lekow. Im wiecej pecherzykow powietrza, tym starsze szlo. Poza tym mamy tu kilka odmian SAFED'a, gdzie wczesniejszą nazwą bylo jeszcze IERUSALEM, pozniejsze JERUSALEM. Kazda z butelek jest inna, poniewasz przez dlugi okres wykonywane byly recznie, a nie maszynowo jak zazwyczaj. Zwroccie uwage na denko - tutaj tzw. "rwane szkło"
Najpierw przez długą stalową rurę (piszczel), jak przez słomkę wydmuchuje się z płynnego szkła banieczkę starannie i zręcznie tak, by nadać jej określone cechy – zalążek przyszłego kształtu. Banieczka stygnąc twardnieje, co pozwala nabrać na nią właściwą porcję płynnego szkła z pieca, ruchem podobnym do tego, jakim nabieramy płynny miód kręcąc łyżeczką. Toczymy szkło podtrzymując je drewnianą miską z rączką (burgulcem) dmuchając i manipulując nim, by grubość, kształt i rozłożenie szkła powiększającej się bani dokładnie odpowiadały zamierzeniu. Teraz bania ma kształt pękatej gruchy; niezbyt grube dno, a ścianki grubieją ku górze. Podstawa patery jest już prawie gotowa. Żeby wykończyć brzeg i rozwinąć gruchę w płaski talerz trzeba pozbyć się piszczeli. Przymocowujemy zatem do dna, klejąc na gorące szkło, kolejną rurę (heftajzę). Odrywamy niepotrzebną już piszczel i niesiemy banię (ciągle kręcąc) do małego piecyka ziejącego wielkim ogniem (drumli). Szkło bieleje i mięknie, można je teraz wystrzyc – obciąć brzeg nożycami. Grzejemy powtórnie i obwijamy krawędź porcją, półpłynnego. gorącego, kolorowego szkła. Znowu grzejemy do miękkości. Namoczonym (żeby się nie zapaliło) drewienkiem rozszerzamy, grzejemy, rozszerzamy – grucha zamienia się w miskę. W pewnym, precyzyjnie wyczutym momencie zaczynamy obracać heftajzą z przyklejoną miską szybko; coraz szybciej, wykorzystując siłę odśrodkową, aż miska otworzy się całkiem i przybierze kształt płaskiej, dużej patery, a obwijka rozciągnie się i utworzy delikatny kolorowy brzeg. Teraz można już oderwać heftajzę (stąd termin „szkło rwane”), a gotowe szkło umieszczone na widłach odnieść do ciągowni – chodnikowego pieca odprężalniczego. Po paru godzinach podróży przez stopniowo słabnący żar patera wyjeżdża z pieca. Na dnie, jak ślad po pępowinie, pozostała po heftajzie blizna zaświadczająca o szlachetnym, znanym, od wieków sposobie pracy.
http://www.velt.pl/lampy/o_velt/
Alicja - 2012-05-27, 20:06
piękna kolekcja! Już ją widzę oczami wyobraźni w naszej witrynce
|
|
|