Wydarzenia - Konferencja naukowa "Głogów w czasach Jagiellonów"
Zio - 2012-11-30, 12:25 Temat postu: Konferencja naukowa "Głogów w czasach Jagiellonów" 6 grudnia 2012, o godz. 10:00 w sali rajców Urzędu Miejskiego w Głogowie rozpocznie się konferencja naukowa "Głogów w czasach Jagiellonów". Swoje referaty wygłoszą m.in. dr Ronald Mruczek z Politechniki Wrocławskiej, dr Irena Mikłaszewicz z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie oraz dr Jarosław Kuczer z Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie – Uniwersytet Zielonogórski. Pod koniec konferencji odbędzie się promocja wydawnictwa pod tym samym tytułem. W książce znajdzie się 8 tematów, które zostaną zreferowane w trakcie konferencji m.in. na temat grosza Zygmunta Jagiellończyka i Bramy Odrzańskiej w Głogowie.
Szczegółowy plan:
Alicja - 2012-11-30, 18:50
Mam nadzieje, że ktos z forum sie wybierze, żebyśmy mieli relacje z pierwszej ręki. Ja już się nawet nie nastawiam... mialam iść na teatr i sie nie udalo :/
TadeuszFantom - 2012-11-30, 19:25
Mnie nie będzie na konferencji, będę w pracy :(
Zio - 2012-11-30, 22:06
Ja swoją obecność przewiduję. W końcu to coś w moim okresie i regionie zainteresowań :)
Alicja - 2012-12-06, 20:19
no to piszcie jak było!!!! Słyszałam, że baaardzo ciekawie Niestety mam relację nawet nie z pierwszej, a z drugiej ręki...
Zio - 2012-12-10, 23:15
Niestety nie mogłem wcześniej naskrobać jakiejś formy sprawozdania, ale właśnie się poprawiam. Jeżeli ktoś ma na tyle wytrwałości żeby przebrnąć przez te "kilka" słów mojego autorstwa to gratuluję i życzę miłej lektury.
Jak zwykle zastrzegam, że poniższa (nazwijmy to) relacja zawiera moje subiektywne odczucia i przekonania, które wygłaszam w zgodzie z własnym sumieniem. Zdaję sobie również sprawę, że pod pseudonimem wygłaszam krytyczne opinie pod adresem osób, które wymieniam z imienia i nazwiska. Jeżeli, któraś z tych osób będzie chciała, żebym powtórzył swoje opinie bez pośrednictwa internetu lub podyskutować przy ciastku i kawie, to istnieje opcja prywatnej wiadomości, możemy się umówić.
Konferencja naukowa "Głogów w czasach Jagiellonów" zorganizowana została przez Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Głogowie jako podsumowanie prowadzonego przez nie całorocznego projektu, który poświęcał rok 2012 Jagiellonom i akcji "Głogów miastem Jagiellonów 1462-2012". Można ją oceniać dwojako, gdyż miała ona swoje dobre i złe strony, o których nieco dalej (zwłaszcza o tych złych), w rozwinięciu tegoż sprawozdania. Słowem wstępu należy stwierdzić, że sam temat, choć dość ogólnie sformułowany, miał (i ma nadal oczywiście) wielki potencjał pod względem badawczym. Jego wielkość odznacza się tym, że okres ten jest w niewielkim stopniu zbadany i opisany, a dotychczasowe publikacje, zarówno polskie, jak i niemieckie, mają charakter fragmentaryczny i skupiają się na niewielkich wycinkach całości. Zobrazowaniem wielkości pracy którą należałoby wykonać, aby kompleksowo opisać całość tematu, jest ustalenie podstawowego problemu jakim są ramy czasowe, które określiłyby jakie czasy dla Głogowa uznajemy za jagiellońskie. Jak bowiem wiadomo określenie ram czasowych i terytorialnych jest podstawą każdej pracy historycznej. Samej konferencji towarzyszyła promocja książki, będącej zbiorem referatów wygłoszonych w jej trakcie.
Z książką tą wiążą się moje pierwsze spostrzeżenia. Z jednej strony wydanie publikacji pokonferencyjnej równocześnie z samą konferencją jest pomysłem ciekawym, zważywszy na to, że z reguły na publikacje czeka się dość długi czas (czasem nawet kilka, a nawet, w niektórych przypadkach, kilkanaście lat). Z drugiej strony ma takie rozwiązanie tą wadę, że prelegenci zamiast skupić się na temacie swojego wystąpienia, odsyłając zainteresowanych do publikacji, krążą swobodnie wokół tematu z grubsza go tylko dotykając. Co prawda taka postawa nie była regułą na "naszej" konferencji, mimo wszystko miało to miejsce, co jest moim zdaniem rzeczą nie tyle karygodną, ale daje wyraz zupełnego braku profesjonalizmu oraz szacunku dla zgromadzonego audytorium oraz pozostałych prelegentów. Postawa taka nie sprzyja również ewentualnej dyskusji, bo i o czym można w takim wypadku dyskutować? Chyba tylko o banialukach głoszonych przez latającego jak wolny elektron od tematu do tematu prelegenta.
Oczywiście można dyskutować o ile na dyskusję jest przewidziany czas, a tego organizatorzy nie zapewnili, co było kolejnym mankamentem tej konferencji. Wielka szkoda, bo byłoby nad czym dyskutować. Nie tylko ja byłem rozczarowany takim podejściem, ponieważ niektórzy z zaproszonych gości, korzystając ze swojego czasu przy mównicy, dawali w delikatnych słowach wyraz swojemu żalowi z tego powodu.
Rzeczą dyskusyjną jest również sformułowanie samego tematu. Można go interpretować w różny sposób, co nawiązuje do wspomnianego wcześniej określenia ram czasowych i terytorialnych. Pierwsza interpretacja, to ta najbardziej chyba oczywista, czyli Głogów w czasach panowania Jagiellonów w księstwie głogowskim. Takie postawienie tematu dawałoby z kolei przynajmniej dwie datacje. Druga nasuwająca się interpretacja to Głogów w czasach panowania dynastii Jagiellonów (w Polsce, Czechach i na Węgrzech), która znacznie rozszerza ramy czasowe i terytorialne. Pośrednio można było się domyślić po doborze tematów referatów, że organizatorzy brali pod uwagę obie te interpretacje, jednak jednoznacznego określenia nie można było się doczekać aż do podsumowania konferencji przez dyrektora MA-H, Leszka Lenarczyka, który chyba zapomniał wspomnieć o tym we wstępie do konferencji. Przypuszczam, że brak dyskusji nie wynikał z braku czasu, ale był zabiegiem celowym organizatorów. Brzmi to nieco jak spiskowa teoria dziejów, jednak wyciągam taki wniosek obserwując inne tego typu wydarzenia organizowane przez MA-H i zachowanie jego dyrektora, Leszka Lenarczyka. Ówże lubi chyba mieć zawsze rację, natomiast głoszone przez niego poglądy pełne są ogromnych uproszczeń, czy wręcz nie tyle przekłamań, co dobierania argumentów do tezy, ale tylko tych, które ją potwierdzają. Natomiast w gronie pracowników naukowych, którzy mogliby go zjeść na przystawkę nawet się przy tym nie zasapawszy i obalić niemal każdą jego tezę, publiczna dyskusja nie byłaby mu na rękę.
W tym miejscu przejść można płynnie do samych referatów. Patrząc na program konferencji widać, że zdecydowana ich większość wpisuje się w temat konferencji, jakkolwiek by go nie interpretować. Lekkie zdziwienie swoją tematyką natomiast budzą referaty: "Jagiellonowie- idea unii politycznej, wojskowej, gospodarczej i religijnej" Leszka Lenarczyka, "Między Jagiełłą a Witoldem, czyli o stereotypach współcześnie" dr Ireny Miklaszewicz z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie oraz "Tradycja Jagiellońska w myśli politycznej Józefa Piłsudskiego" Piotra Sobańskiego ze Wschowy. Nie ujmując oczywiście w tym miejscu prelegentom, uważam, że tematyka ich wystąpień lekko nie pasowała do całości, z którą wiązała się tylko dość swobodnie motywem samych Jagiellonów, choć nie twierdzę, że same zagadnienia są nieciekawe, wręcz przeciwnie.
Wystąpienie dyrektora Leszka Lenarczyka, jak zawsze w mojej ocenie pozostawiało wiele do życzenia. Na samym wstępie odesławszy słuchaczy do publikacji, stwierdził, że pozwoli sobie na bardziej luźne dywagacje krążące wokół zasadniczego tematu prelekcji. Niby to nic nienormalnego w jego przypadku. Jednakże jego wyraz nadziei, że zachęci to słuchaczy do zakupienia książki (która dziś jest w obniżonej cenie, choć trzeba dodać, iż argumentował to wynagrodzeniem zaproszonych gości, gdyż organizatorzy za publikację wynagrodzenia nie pobierają), mnie osobiście uraziła. Referat dyrektora Leszka Lenarczyka, który mówił o wszystkim i o niczym jednocześnie, można streścić bardzo krótko: państwo Jagiellonów potęgą było i basta, Jagiellonowie decydowali o losach Europy, Głogów za Jagiellonów wyrósł na drugie miasto na Śląsku, później, za Habsburgów i Hohenzollernów, już tylko popadał w ruinę. Nabieram coraz większego przeświadczenia, że pan dyrektor nie potrafi wygłaszać swoich poglądów w inny niż panegiryczny sposób, a jego pojmowanie historii tkwi jeszcze w poprzednim ustroju (pisząc to mam na myśli, że choć zasadniczo nie próbuje on udowodniać wprost odwiecznej polskości tych ziem, to jednak uwypuklanie, wręcz wyolbrzymianie każdego polskiego akcentu w historii Głogowa takie skojarzenie już nawet nie nasuwa, ale wręcz narzuca). Jego wystąpienie nie różniło się od innych jego wystąpień, które scharakteryzowałem już wcześniej.
Kolejne trzy prelekcje były znakomitym kontrastem do pierwszej. Choć i wśród nich zdarzały się odesłania do publikacji, to jednak były one robione na zasadzie zachęcenia do doczytania, uzupełnienia o większą ilość szczegółów treści samych referatów, ponieważ ograniczenia czasowe nie pozwalały na pełne zapoznanie się z tym, co przygotowali prelegenci. Wystąpienie prof. Leszka C. Belzyta pod tytułem "Głogowianie w Krakowie i Lwowie w XV i XVI wieku" było doskonałym przykładem obrazującym, że badania nad danym zagadnieniem nie zawsze daje "satysfakcjonujące" wyniki, bo wedle przeprowadzonych przez profesora badań, Głogowianie owszem przenosili się do tych miast, lecz nie było ich wielu. W badanym okresie było to nie więcej niż trzydzieści kilka osób (profesor podawał konkretną liczbę, niestety w tym momencie nie przypomnę jej sobie) co do których można mieć pewność, że pochodzili z Głogowa. Jest to liczba kilkakrotnie mniejsza w porównaniu do Poznania, pomimo że odległość między nim a Krakowem jest większa.
Jeżeli chodzi o pozostałe referaty oprócz drobnych uwag i sprostowań, w temacie Marzeny Grochowskiej-Jasnos "Grosz głogowski Zygmunta Jagiellończyka i reformy monetarne na Śląsku" zamieniłbym spójnik "i" na "na tle" lub "w świetle" i wtedy treść świetnie pasowałaby do tematu. Natomiast wspomniane wcześniej wystąpienie Piotra Sobańskiego, pozostawiło u mnie spory niedosyt. Samo postawienie tematu mnie zaintrygowało, jednak w moim odczuciu forma samego wystąpienia nie wyjaśniła w zasadzie niczego i miała bardziej wydźwięk hymnu na cześć. Również postawienie przez Piotra Sobańskiego tezy, że Piłsudskiego można nazwać ostatnim Jagiellonem uważam za mocno dyskusyjne. Nie ukrywam jednak, że zastanawiam się czy z drugiej strony po prostu nie zrozumiałem ze swojej strony idei prelegenta. Mam nadzieję, że artykuł w publikacji mi ją rozjaśni.
Zamurowało mnie, gdy usłyszałem główne chyba zdanie podsumowujące konferencję, wygłoszone przez Leszka Lenarczyka (cytuję z pamięci, więc może nie być dokładnie słowo w słowo): "Podsumowując należy stwierdzić, że Jagiellonowie mieli kontakty z Głogowem." Powiedział to natomiast w taki sposób, że ja w duchu roześmiałem się bardzo i ciężko mi było zatrzymać moją radość w środku. Po raz drugi zamurowało mnie, kiedy pan dyrektor uściślił jakie ramy czasowe uważa za okres Jagielloński w Głogowie, mianowicie od Władysława Jagiełły (bo wtedy zaczęły się wpływy Jagiellonów w Głogowie) aż do panowania w Polsce dynastii Wazów (bo i oni byli Jagiellonami choć po kądzieli). Takie postawienie ram czasowych pozostawię bez większego komentarza, gdyż uważam je za o tyle ciekawe, co absurdalne.
Podsumowując swoją relację uważam, że całość konferencji mimo wszystko wypadła bardzo pozytywnie. Treść referatów przeważyła to, co mi się jej trakcie nie spodobało. Natomiast za najlepsze uważam wystąpienia dr Jarosława Kuczera i dr Rolanda Mruczka. Z całą pewnością zaopatrzę się także w publikację pokonferencyjną.
TadeuszFantom - 2012-12-11, 12:49
Dziękuję za wyczerpującą relację, dobrze, że ktoś z forum był. Spro pracy włozyłeś w opis konferencji, sporo tekstu.
Ja osobiście nie mogłem być, żałuje tego.
Jak rozumiem ksiażka z referatami jest dostępna w muzeum? Bo chcę ją kupić, interesują mnie te czasy.
Zio - 2012-12-11, 15:23
TadeuszFantom napisał/a: | Jak rozumiem ksiażka z referatami jest dostępna w muzeum? |
Zdziwiłym się gdyby nie była tam dostępna. :)
Alicja - 2012-12-11, 20:07
TadeuszFantom napisał/a: | dobrze, że ktoś z forum był. | ...bardzo dobrze! Można będzie teraz wykorzystać Zio i zweryfikować pewne doniesienia nt. konferencji. Wieść gminna niesie, że wystąpienie Leszka Lenarczyka zostało mocno podsumowane przez kolejnych prelegentów, z których ponoć pierwszy na dzień dobry zarzucił mu 10 błędów! Nie ukrywam, że ciekawi mnie o co konkretnie chodzi. Podobno konkluzja i główny zarzut był taki, że wypowiedzi w stylu dyr. muzeum rodzą nacjonalizm...
Zio napisał/a: | głoszone przez niego poglądy pełne są ogromnych uproszczeń, czy wręcz nie tyle przekłamań, co dobierania argumentów do tezy, ale tylko tych, które ją potwierdzają. Natomiast w gronie pracowników naukowych, którzy mogliby go zjeść na przystawkę nawet się przy tym nie zasapawszy i obalić niemal każdą jego tezę, publiczna dyskusja nie byłaby mu na rękę. |
Czyli jednak to co napisałam wcześniej, że ludzie "na mieście gadają" o małej i nieoczekiwanej polemice nie jest prawdą?
Bardzo żałuję, że mnie nie było na tym arcyciekawym wydarzeniu. Osobiście uważam, że "Głogów miastem Jagiellonów" to zabieg mający na celu wydłużenie okresu, za pomocą którego można by udowadniać "polskość" miasta sztucznie nadymając jego znaczenie dla Polski w wiadomym celu. Z chęcią kupię książkę w nadziei, że po przeczytaniu stwierdzę, że się mylę. Niestety, ale to prawda, że omawiany okres jest nieznany, co powinno dziwić, bo przecież temat Jagiellonów jest przeorany dogłębnie przez badaczy (tak mi się wydaje). Jaki jest zatem powód tego, że do tej pory nie dostrzegli w tym zakresie ogromnego znaczenia Głogowa?
Nooo, chyba że chodzi o coś zupełnie odwrotnego, że to Głogów zawdzięcza dużo Jagiellonom.... W takim wypadku, bez lektury w/w publikacji się nie obędzie. Strasznie mnie ciekawi, do czego nowego się dokopano, jakie są najnowsze odkrycia w tej materii i co nowego wniosła do naszego stanu wiedzy ta konferencja. Po wydarzeniu zorganizowanym z taką pompą spodziewam się rewolucji światopoglądowej
Zio - 2012-12-11, 21:54
Alicja napisał/a: | Wieść gminna niesie, że wystąpienie Leszka Lenarczyka zostało mocno podsumowane przez kolejnych prelegentów, z których ponoć pierwszy na dzień dobry zarzucił mu 10 błędów! [...] Podobno konkluzja i główny zarzut był taki, że wypowiedzi w stylu dyr. muzeum rodzą nacjonalizm... |
Wieść gminna przesadza jak zwykle. Następny po L. Lenarczyku prelegent, dr J. Kuczer, powiedział tylko (z uśmiechem): szkoda, że nie został przewidziany czas na dyskusję, bo chętnie bym z panem dyrektorem popolemizował (nie jest to dosłowny cytat, tylko ogólny sens). Natomiast następny po nim, prof. L. Belzyt, zwrócił tylko uwagę na znaczne uproszczenia i wyolbrzymienia w wypowiedzi pana dyrektora. Nie przypominam sobie żeby ktoś mówił wprost coś o nacjonaliźmie, albo chociaż sugerował.
Alicja napisał/a: | Osobiście uważam, że "Głogów miastem Jagiellonów" to zabieg mający na celu wydłużenie okresu, za pomocą którego można by udowadniać "polskość" miasta sztucznie nadymając jego znaczenie dla Polski w wiadomym celu. |
Nie do końca się z Tobą zgodzę w tym miejscu, choć nie twierdzę, że nie masz racji. Sama akcja, zwrócenie uwagi na zagadnienie wpływów i panowania Jagiellonów w Głogowie była moim zdaniem słuszna. Polemizować można z formą jej przeprowadzenia i szerzenia przez dyrektora muzeum jego opinii na ten temat jako ogólnie przyjętej, czy nawet jedynie słusznej. Z jednej strony nie można stwierdzić, że Jagiellonowie, choć panowali w Głogowie krótko, nie zasłużyli się dla niego. Z drugiej strony nie jest słusznym twierdzenie, że ich panowanie (i wpływy) było jedynym źródłem zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności, a po nich to już tylko upadek, zepsucie i malaria.
Glogovia Urbs - 2012-12-12, 08:54
W takim razie drogi Zio albo miał przytkane uszy, albo był w toalecie... WYRAŹNIE dr Kuczer stwierdził, iż dyr LL uprościł historię w cyt.: "PRZYNAJMNIEJ 10 przypadkach"... Natomiast zbulwersowanie prof. Belzyta było widać i słychać przez co najmniej 10 minut podczas swojego wystąpienia... A czarę goryczy dopełniło hasło, iż "organizatorzy tworzą konferencję i referaty w ramach wolontariatu natomiast goście z zewnątrz dostają za to pieniążki". Mam za sobą sporo konferencji i wewnętrznych i zewnętrznych ale tak żenującego tekstu nie słyszałem NIGDY i NIGDZIE... Pomijam meteorytykę dyr. LL ponieważ ten człowiek albo sam sobie układa historię albo po prostu jest niekompetentny w tym co oficjalnie... O ile głosi swoje propagandowe hasełka wśród lokalnego bagienka o tyle mu nikt nic nie zarzuci (bo kto?), natomiast wersyfikację przynoszą wszystkie konferencje, gdzie przyjeżdżają ludzie z zewnątrz...
Pamiętacie może konferencję GLOGOVIA MAIOR? Jak "cała sala" rżała z haseł pana LL? A ten na prędko w czerwoności opuszczał salę przy ogólnym zakłopotaniu zażenowaniu zarówno lokalnych lobbystów tego człowieka? Więc jeszcze raz apeluję Zio, nie wiem gdzie wtedy byłeś i co robiłeś ale wydźwięk był wyraźny... A w razie czego proszę skontaktuj się z prelegentami, którzy występowali po słynnym już przemówieniu... :) A hasła typu Głogów w okresie "po jagiellońskim" był prowincjonalnym miasteczkiem wielkości Jawora czy Kołomyi - jakie padły z ust dyr. LL na otwarciu zamkowej wystawy po prostu powodowały opadanie tzw. kopar wśród wielu ludzi... Albo brak wiedzy, albo uproszczone rozumienie historii poprzez własne widzimisię jest to po prostu przerażające... Nie chciałbym tutaj brutalnie porównywać ale czyż nie robili właśnie tego samego wszyscy "wielcy" tego świata?
Kolejnym hasłem jak zrozumiałem między wierszami, iż dynastia Piastów była propagowana przez komunistów... Na Boga, czyż nie komuniści propagowali tego Pana na dyrektora w 1982 roku? Cenię okres zarówno Piastów jak i Jagiellonów ale aż mną zatrzęsło usłyszałem hasło iż cyt. "POLSKA PIASTÓW BYŁA PROWINCJĄ DO ÓWCZESNEJ EUROPY... Litości! jeśli np. w czasach Bolesława Chrobrego czy Bolesława Śmiałego rzeczywiście była prowincją to nie pozostaje mi nic innego jak POGRATULOWAĆ WIEDZY prelegentowi!!! Jak można takie banialuki szerzyć młodzieży siedzącej na sali??? W szkole bo takich "wpadkach" pożegnał by się z pracą niejeden nauczyciel! Kolejny kwiatek typu:" polskie granice za Piastów, były mniej więcej takie jak dzisiejszej Polski" Wobec tego, mam pytanie, czy tak było np. za Bolesława Chrobrego po jego podbojach?, Czy tak było za Władysława Łokietka? Czy tak była za Kazimierza Wielkiego? Można było wspomnieć, iż było to np. za rządów Mieszka I czy podczas rozbicie dzielnicowego (o ile mówimy tu w ogóle o organizmie państwowym), natomiast hasło "150 lat powiązań Głogowa z Jagiellonami" jest tak ABSURDALNE że lepiej jest to przemilczeć..."
I to są te uproszczenia i własny tok rozumowania... Jak ja to nazywam "Prelegent ma własne zdanie i się z nim zgadza!" :)
Przerażające i karygodne jest że NIKT, dosłownie NIKT w tym mieście nie WERYFIKUJE przekłamań historycznych wygłaszanych przez ludzi FUNKCYJNYCH w tym mieście. Ubolewam z tego powodu, bo o ile jestem wielkim fanem obu polskich dynastii to nigdy NIE ZAAKCEPTUJE przekłamań w historii... I temu mówię STANOWCZE NIE!
Bez odbioru
Wieslaw - 2012-12-12, 09:57
Glogovia Urbs napisał w ostatnim akapicie bardzo przerażająco o przerażeniu... ale zapomniał, ze nie dalej jak miesiąc temu gratulował autorowi tekstu w "Tygodniku Glogowskim". Przypominam, więc, że w "TG" w "Alfabecie wspomnień" pod hasłem „…J jak Jagiellonowie a Głogów (1)” autor odniósł się do otwarcia wystawy i wystąpienia jej kuratora. W 4 odcinkach pisał o styku pogranicza śląskiego z Jagiellonami. Ponieważ był na wernisażu wiec pisał o tym co słyszał.
O konferencji, do udziału w której nie został zaproszony trzeba tylko powiedzieć, że można było więcej. Ale zawsze są racjonalne wykręty, że nie można było, że mało czasu, pieniędzy, nie ten poziom itd. W każdym razie z plakatu wynika, że można było uzupełnić program np. o udział rycerstwa głogowskiego w bitwie pod Grunwaldem, czy przedstawić rolę możnowładcy jagiellońskiego Piotra Szafrańca jako starosty głogowskiego. Do tego ostatniego tematu proponowałem gotowość udziału w konferencji wybitnego polskiego profesora uniwersyteckiego, jagiellonisty. Brakło też tematu zjazdu głogowskiego, którego data weszła na baner całoroczny roku jagiellońskiego w muzeum.
Konferencja została odtrąbiona, była i przeszła do historii. Szkoda, że na zasadzie prywatnego folwarku, w którym nikt nie wiedział nic a o wszystkim decydował jeden człowiek.
Glogovia Urbs - 2012-12-12, 10:10
Oczywiście nie zapomniałem, art. genialny! Natomiast nie chodziło mi tutaj o autora Alfabetu Wspomnień, ponieważ jak wiemy, lub, jak można się domyślać, wiadomo jak jest postrzegany przez nazwijmy to "ratusz i zamek" autor poprzez pryzmat stowarzyszenia w którym działa... Miałem na myśli wersyfikację przez kogoś z grona i otocznia "ratuszowo/zamkowego" niestety domyślać się można iż dłuuuuugo do tego nie dojdzie...
Zio - 2012-12-12, 12:44
Nie wiem po co ta wycieczka Glogovia Urbs pod moim adresem. I choć w zasadzie tłumaczyć się nie muszę, to jednak wyjaśnię, że ze względu na to, iż jedno ucho mi nie działa, to można powiedzieć, że uszy mam przytkane permanentnie. Po drugie zaznaczyłem na wstępie, że opis zawiera moje odczucia. Każdy ma prawo do interpretowania tego, co widzi i słyszy na swój sposób. Ja nie słyszałem zbulwersowania w głosie prof. L. Belzyta, ale, jak się rzekło, mam przytkane uszy.
Co zaś tyczy się dyr. LL (heh, fajny skrót:)) i jego poglądów. Widać, że pojmuje on historię na zasadzie "od daty do daty" a nie procesu przyczynowo-skutkowego, dostrzega tylko jedną stronę zagadnienia. Nie może chyba zrozumieć, że Śląsk (i wchodzące w jego skład księstwo głogowskie) był terenem, z którego wpływy polskie, czeskie i niemieckie stworzyły niemałą mieszankę kulturowo-gospodarczą, którą tutejsi musieli "ogarnąć" tutejsi książęta. W tych warunkach nie może dziwić ich polityczne manewrowanie pomiędzy Krakowem, Pragą czy nawet Malborkiem. Skoro wcześniej już Wiesław przywołał bitwę po Grunwaldem, to niech za przykład posłuży osoba księcia Konrada VII Białego, który w 1410 roku jako jedyny spośród śląskich książąt wziął w niej udział (dla przypomnienia tylko dodam, że po stronie krzyżackiej). Natomiast już cztery lata później brał udział w tak zwanej wojnie głodowej, wspierając zbrojnie Władysława Jagiełłę. Co ciekawe, udział w niej razem z nim brało sześciu innych książąt śląskich, lenników króla czeskiego, niechętnego przecież Jagielle.
Na marginesie polecę jeszcze do przeczytania książkę, która traktuje o tej mieszance i jej pojmowaniu przez badaczy historii: Marek Cetwiński, "Historia i polityka. Teoria i praktyka mediewistyki na przykładzie badań dziejów Śląska", Kraków 2008. Dla niehistoryków może być miejscami ciężkostrawna. Dodam jednak, że jak na przemyślenia w dziedzinie metodologii historii jest napisana dość lekkim językiem i co najistotniejsze, ciekawym. :)
Zio - 2012-12-13, 10:56
Jak podaje GPI ( http://www.glogow-info.pl...=24639&Itemid=2 ) publikację pokonferencyjną, którą w trakcie koneferencji można było kupić w promocyjnej cenie 15 zł, od przyszłego tygodnia będzie można nabyć w muzeum w cenie 15 zł :).
|
|
|