|
Wspomnienia Hanah Lernau |
Autor |
Wiadomość |
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-04-14, 12:15
|
|
|
Dalsze wspomnienia Hanah. Tym razem bardziej poważne. Jak doszedłem później chodziło o początek lub środek lat dwudziestych ubiegłego wieku. [w nawiasach - moje dopiski]
Na początek słowa Omri:
"O antysemityźmie w Głogowie
Mój ojciec wcześnie wstąpił do żydowskiego syjonistycznego ruchu młodzieży zwanego „Blau Weiss”. Ten ruch rozwinął się w Niemczech biorąc za przykład niemiecki ruch młodzieżowy „Wandervoegel”. Specjalnie interesowali się naturą, wycieczkami i wędrówkami po kraju. Żydzi nie byli tolerowani w niemieckim ruchu, więc założyli swój własny. Filia w Głogowie z jakiś powodów była bardzo mocna, wpływowa i pewne osoby, które stały się później w Izraelu ważnymi - wywarły na Hanah ogromny wpływ. W wieku 16 lat miał swoją własną grupę młodych osób, z którymi wędrował tygodniami po kraju podczas wakacji"
Wspomnienia Hanah
"…miałem pewne problemy z pewnymi uczniami oraz z pewnymi nauczycielami. Zniknęły one kiedy zaangażowałem się w ruchu syjonistycznym. Wtedy to zacząłem rozumieć dlaczego mam problemy z gojami i po raz pierwszy naprawdę zrozumiałem czym był antysemityzm. I to co się później wydarzyło w szkole właśnie tym było. Ta postawa w tym czasie [lata dwudzieste ubiegłego wieku] nie była skierowana przeciwko jednostkom, lecz przeciwko całemu „żydostwu”. Mieliśmy lekcje z panem Fromm [Erich], który uczył nas języka francuskiego. Aż do dziś mocno cierpię kiedy jestem we Francji i dalej nie znam tego języka. Wszystkie żydowskie dzieci w gimnazjum w Głogowie [chodzi o „Koeniglische Evangelische Schule”] należały do ruchu Blau Weiss przez co czułem się odpowiedzialny za nie wszystkie. Pan Fromm zwykle mawiał i pisał przykre rzeczy każdego rodzaju. Nie pamiętam [teraz] ich dokładnie. Były bardzo przygnębiające dla żydowskich dzieci. Pewnego dnia powiedział coś niesamowicie złego w klasie co mnie mocno rozzłościło. Powiedziałem mu by cofnął swoje słowa, inaczej uderzę go w twarz. To wydarzyło się oczywiście w szkole, w czasach ostrej dyscypliny. Ale poszedłem do dyrektora szkoły i naskarżyłem na pana Fromm. Dyrektorem był pan Mois – nasz nauczyciel greki. Byłem bardzo zainteresowany tym językiem, ale byłem bardzo leniwy. Lubiłem dyrektora i nauczyłem się wiele od niego.
Pan Mois był bezsilną osobą o słabym charakterze. Skutek tego wydarzania był taki że zostałem postawiony przed szkolnym sądem. To była świetna okazja. Zostało wszystkim ogłoszone że pewnego dnia odbędzie się sąd nad Hansem Ludwigiem Lernau. Przybędzie również rada szkolna na Śląsku [w oryginale „Schulrat in Schlesia”] kierująca oświatą w całym okręgu. Myślę teraz że rozdmuchali tę sprawę z pewnych politycznych powodów. W tym czasie organizowałem pewną „szkolną społeczność” z moim przyjacielem Rudolfem Levy. To mógł być prawdziwy powód nagłośnienia sprawy.
Więc, w dniu rozprawy powiedziałem im wszystko na temat antyżydowskich spostrzeżeń oraz zachowania nauczyciela francuskiego – pana Fromma. Miało to miejsce w pokoju dyrektora, w którym siedziało tuzin nauczycieli – wszyscy mnie uczyli. Byłem całkowicie pewien że miałem rację w swoim zachowaniu się i że moja sprawa jest całkowicie jasna. Dlatego nigdzie indziej nie szukałem pomocy czy porady. Przyniosłem ze sobą zeszyty pewnych uczniów, w których pan Fromm, ten idiota, otwarcie napisał antyżydowskie uwagi i rzeczy tym podobne. Ale w momencie w którym wszedłem do pokoju wszyscy zaczęli na mnie krzyczeć jakbym był jakimś kryminalistą. Kiedy skończyłem później mówić pan Fromm splunął na podłogę o powiedział że nigdy wcześniej nie widział tak odrażającej osoby jak ja, bez charakteru i moralności. I to był koniec rozprawy. Później, kiedy otrzymaliśmy nasze oceny za pierwsze półrocze, z zachowania miałem wpisane „niedostateczne”. I to stało się dla mnie problemem. W tamtych czasach by podejść do końcowych egzaminów – matury – należało mieć z zachowania „bardzo dobre”. Więc musiałem coś z tym zrobić.
Moja matka się mocno rozgniewała. Mój ojciec powiedział: „Słuchaj, Chciałbym ci pomóc, ale nie wiem co można zrobić.” Był nieśmiałą osobą, daleką od agresywnych zachowań. W tym czasie był dyrektorem szpitala. Nie był już taki młody. Codziennie wracał do domu późno w nocy zupełnie wyczerpany. Praktykował również prywatne leczenie. W związku z tym postanowiłem go nie mieszać do moich spraw."
Pan Antoni Bok do którego się zwróciłem, namierzył mi Ericha Fromma. Tłumaczę teraz te informacje dla Omri, które udało mi się zebrać. Niestety nie namierzyłem mr Moisa.
A jako załącznik daję zdjęcie kadry nauczycielskiej z Neue Glogauer Anzeiger. Niestety nie są podane nazwiska, ani nawet rok w którym to zdjęcie było zrobione. Ale być może siedzą pośród tych osób wymienieni nauczyciele.
|
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-04-23, 08:06
|
|
|
Dzięki dokumentom jakie otrzymałem od Omri mogę już sprostować że dyrektorem szkoły był Georg Messer. Łatwo zresztą znaleźć go w Einwohnerze.
Zresztą odbiegając lekko od wspomnień Hanah, lecz będąc w temacie szkolnym - przedstawie teraz fragmencik jednego z nich. Są to podpisy na świadectwie Hanah z 2 marca 1921r
Z pomocą znajomych, którym dziękuję - powyższy zapis brzmi:
"Prüfungskommission
Geheimer Regierungsrat Prof. Frohard, Kommissar
Fr. Meuho (?), Studiendirektor
Schmolling, Studienrat
Dr. Ahrens, Studienrat
Dr. Kühn, Studienrat
Eichhorn, Studienrat
Feuerherdt, Studienrat
E. Scholz, Lehrer am Gymnasium
N. Laube, Studienrat"
Podpis dyrektora jak widać nie oddaje w pełni brzmienia nazwiska
Z powyższego spisu nie znalazłem w Einwohnerach jedynie pana Froharda i N. Laube. Prawdopodobnie Frohard jako przewodniczący komisji był z Wrocławia z komisji o czym świadczy pieczątka z napisem "Provin...- Schul-Collegium-... Breslau".
Pozostali panowie mieszkali (wg Einwoherów)
1930 Studiendirektor Messer Georg; Herrndorferstrasse 1
1913 Professor Schmolling Paul; Muhlstrasse 1
1930 Professor , Studienrat i. R [???] Schmolling Paul; Muhlstrasse 1
1913 - Dr Professor Ahrens Herm.; Wilhelmsplatz 7
1930 – Dr phil Professor, Studienrat Ahrens Hermann; Wilhelmsplatz 7
1930 Dr. phil, Studienrat Kühn Oskar; Langestrasse 79
1930 Studienrat Eichhorn Johannes; Neue Wallstrasse 17.
1913 - Oberlehrer Feuerhardt Gerhard, Hohenzollernstrasse 12
1913 Gymnasiallehrer Scholz Ernst; Markt 11.
N. Laube nie znalazłem. Być może źle jednak odczytałem jego nazwisko.
Szczególnie z tego grona zapamiętajcie niejakiego Johanna Eichhorna. Mieszkał w tym samym domu z rodzina Lernau - wynajmował pokój piętro wyżej. Z nim i Hanah związana będzie inna, nie mniej ciekawa historia. |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-04-26, 11:34
|
|
|
Ciąg dalej opowieści Hanah Lernau
"Zacząłem myśleć i planować. Przede wszystkim zwróciłem się do młodej kobiety, księżnej von der Lippe mieszkającej na dużej farmie niedaleko Głogowa. Była córką ważnej osobistości księcia von der Lippe. Była bardzo liberalna i interesowała się żydowskimi kwestiami. W trakcie Iszej Wojny Światowej, służyła jako pielęgniarka i opiekowała się dyrektorem Blau Weiss, który przebywał w Głogowie jako ofiara działań wojennych. Miała więc pewne koneksje. Również w Berlinie miała znajomości i usłyszała obietnice, że jeśli mnie nie dopuszczą do matury na Dolnym Śląsku, będę mógł ją zdawać w jakimkolwiek innym mieście w Niemczech. Więc przede wszystkim wiedziałem już i byłem spokojny że nie będę odsunięty od egzaminu.
Również, mieszkał w Głogowie żydowski polityk nazwiskiem Bloch. Jego syn był jednym z najmłodszych osób w Blau Weiss. Poszedłem do niego wziąwszy zeszyty uczniowskie z antyżydowskimi notatkami. Powiedziałem mu wszystko. I co zrobił pan Bloch? To był czas wyborów. Bloch stał w głównej sali [główny korytarz? – w oryginale „central hall”] w ratuszu, podczas dużego wyborczego wiecu i odczytywał notatki Fromma z zeszytów. To spowodowało natychmiast olbrzymi skandal. Myślę że moja matka była na tym wiecu. To było po raz pierwszy kiedy kobiety otrzymały prawa wyborcze. Bloch zażądał powtórnej rozprawy. Wszyscy mówili o tym w mieście. Każdy omawiał skandal jaki wydarzył się w szkole. Wszystkie informacje jakie wypłynęły poza nią z nazwiskami uczniów oraz nauczycieli etc. To był wielki wstyd. Polityczny skandal. Dla mojego ojca Paula było to bardzo ciężkie przeżycie – stać w środku antyżydowskiego skandalu.
Ale poczułem się lepiej. Trzy miesiące później, pół roku przed końcowymi egzaminami, szkołę zamknięto i ogłoszono że nazajutrz odbędzie się powtórna rozprawa Hansa Ludwiga Lernau.
Tym razem byłem na nią gotowy. Zostałem skontaktowany z prawnikiem, który powiedział mi dokładnie co i jak powinienem powiedzieć. Przybyły również pewne oficjele z Berlina. Byli wszyscy nauczyciele. Oczywiście dyrektor szkoły również był. Wszystko miałem opisane, włącznie ze zdjęciami z zeszytów uczniowskich. Pewni uczniowie zostali wezwani do przesłuchania. Pośród nich byli również goje z Wandervogel, którzy świadczyli na moją korzyść. Wszystko protokołowano. Nie pamiętam wszystkiego co się tam działo. Oficjel z Berlina zapytał mnie: „i on splunął przed tobą?”. Powiedziałem, że tak. „Że stał przede mną. I pozostali nauczyciele stali tu i tam”. Nauczyciele byli przyzwoici i przytaknęli mi. Więc oficjel zapytał Fromma: „i pan powiedział że on jest podłą osobą bez moralnego charakteru?”. I Fromm przyznał: „Tak. To powiedziałem”.
To był koniec rozprawy. Tydzień później Fromm został oddelegowany do nauki w innym mieście. W ten sposób zakończyła się dla mnie ta historia, bez pozostawiania ran i traumy. Ale było tego blisko.” |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-05-04, 21:37
|
|
|
Ciekawostką jest to co było dalej z karierą szkolną Hanah
Wspomnienia te nagrano 16.03.1983r
„…Jak to odbyła się matura.
W tym czasie było już dla mnie dość oczywiste, że jeśli ktokolwiek będzie miał problemy z egzaminami końcowymi, to będę to ja. Nawet jeśli odsunięto tego nauczyciela. Mleko się rozlało się i z moimi przyjaciółmi usiedliśmy razem jak z tego wybrnąć. Między innymi był Kronheim, którego brat później mieszkał w Izraelu i Nossen. Obaj byli Żydami. Było również dwóch goi: mój bliski przyjaciel –Pache i Hoffman. Należeli oni do „Wandervogel” – tej organizacji młodzieżowej. Nie należeli do Blau Weiss
W tym czasie wszystko było polityczne. Lewica i prawica. To było zaraz po rewolucji, nie zapomnijcie o tym. (Hanah mówił że żydowscy uczniowie należeli do lewicy. Ponieważ byli w mniejszości, więc łączyli się by działać razem z gojami z tej samej strony politycznej). Nieżydowska lewica studencka obawiała się także że szkolne autorytety będą próbowały działać przeciw nim. Dlatego postanowiliśmy nie ryzykować oblania egzaminów. Postanowiliśmy wykonać największe oszustwo jakie kiedykolwiek dokonano na egzaminach maturalnych. I pracowaliśmy bardzo ciężko by osiągnąć.
Byłem bardzo przeciętnym uczniem. Musieliśmy nauczyć się na pamięć 20 pieśni Horacego. Te kilka jednak rzeczy które znałem po łacinie nie były jednak włączone w tematykę egzaminów. To samo było z językiem francuskim, mimo że uczyłem się go pilnie.
Jak dokonaliśmy oszustwa? Każda szkoła wysyłała trzy propozycje tekstu do kuratorium. Jedna z nich była wybierana i odsyłana z powrotem w zapieczętowanej kopercie, która była otwierana w dniu egzaminu na oczach wszystkich studentów. Tekst był po niemiecku, a zadaniem było przetłumaczenie go na łacinę. Sam tekst do kuratorium nie był wysyłany w łacinie lecz po niemiecku. Tłumaczenie na łacinie było niesamowicie trudnym zadaniem. Również zaliczenie egzaminów z innych przedmiotów nie należało do łatwych zadań.
W naszym domu, piętro niżej mieszkania dr Lernau żyła rodzina mojego przyjaciela. Nie chodził ze mną do tej samej klasy. Jego matka była wdową i wynajmowała nauczycielowi łaciny pokój. Nazywał się [Gerhard] Feuerhardt. Miał niesamowicie absurdalne maniery. Każdego dnia dawał swoim pupilom zamkniętą kopertę z zadaniami do wykonania. Wtedy wychodził gdzieś na obiad, wracał o 2 po południu i sprawdzał ich wykonanie. Problemem dla nas było żeby dobrze wypaść również na wcześniejszych sprawdzianach, nie tylko na tym maturalnym.
Więc z Fritzem Kronheimem (który później był znanym prawnikiem w RPA, i przy okazji – jego ojciec był pośród tych żydów, którzy musieli nosić pewnego razu po ulicach Głogowa tablicy na piersi – „Jestem żydowską świnią”.) siedliśmy i opracowaliśmy dokładny plan. Przeanalizowaliśmy pokój Feuerhardta, każdą książkę na jego półce tak że po pewnym czasie nie ruszył niczego bez naszej wiedzy. Przewidziane jaki będzie tekst było jednak zbyt trudne. Miał wiele zeszytów z opracowań łaciny i ich tłumaczeń na niemiecki. Z nich wybierał teksty na nasze sprawdziany i egzaminy. Robił to na tydzień lub dwa przed ich terminem.
Więc kupiliśmy te zeszyty opracowań. Ich znalezienie zajęło nam tygodnie. I zaczęliśmy przepisywać każdą przez niego dopisaną notatkę z jego zeszytów do naszych. Znaliśmy każdą linijkę jaką napisał. I to był sposób by wiedzieć z wyprzedzeniem jaki tekst będzie przez niego użyty na następny test. Dla Kronheima zrobiliśmy jeden błąd w tekście. Dla Nossena, który był bardzo głupi, zrobiliśmy trzy błędy. Dla mnie dwa. Na wszelki wypadek zrobiliśmy jeszcze bezbłędne tłumaczenie tekstu.
I oto co się stało. Byliśmy bardzo zuchwali. Zabieraliśmy zeszyty z jego pokoju i przepisywaliśmy je w kuchni. Matka naszego przyjaciela, wdowa, zawsze martwiła się o syna dr Lernau. Kiedy widziała że jesteśmy w domu, wychodziła za jakąś potrzebą. Pewnego dnia, kiedy pracowaliśmy z jego zeszytami usłyszeliśmy jak Feuerhardt wchodzi do domu i udaje się do swojego pokoju. Przyszedł do domu 5 minut wcześniej. Musieliśmy podjąć szybko decyzję. Dzięki Bogu nie ulegliśmy mojej sugestii by podpalić mieszkanie. Kronkheim, najsprytniejszy z nas, miał lepszy pomysł. Opuściliśmy szybko mieszkanie i zbiegliśmy piętro niżej do mojego mieszkania. Mieliśmy szczęście, ponieważ mojego ojca nie było w domu. Zatelefonowaliśmy do mieszkania wdowy i poprosiliśmy natychmiast do telefonu pana Feuerhardta. W tym czasie nasz przyjaciel, który tam pozostał, odniósł z powrotem wszystkie zeszyty.
Na początku wiedzieliśmy zatem który tekst będzie przetłumaczony na łacinę. Ale nie mieliśmy dobrego przekładu. Potrzebowaliśmy perfekcyjnego tłumaczenia, by popełnić w nim kilka błędów. Jeśli na egzaminie popełniło się cztery błędy – oblewałeś egzamin. Potrzebowaliśmy pomocy. Było dwóch „ekspertów od łaciny” w Blau Weiss. Jeden z nich był później profesorem sztuki w Heidelbergu. Drugi został „wysoko postawionym” człowiekiem w Związku Radzieckim. Obydwaj wzięli wspólnie tekst na tapetę i przetłumaczyli go perfekcyjnie na łacinę.
Z łaciną poszło dobrze. Przyszła pora na grekę. Nauczycielem greki był dyrektorem szkoły – pan [Georg] Messer . Był w podeszłym wieku. Nasz przyjaciel Pache z Wandervogel był miłym chłopcem. Przyjaźnił się z pokojówką profesora, który mieszkał bardzo blisko szkoły. Messer powiedział jej pewnego dnia że w dniu następnym będzie przygotowywał końcowe egzaminy z greki, dlatego zostanie dłużej w swoim biurze w szkole, i że powinna przynieść mu tam kawę o godzinie trzeciej po południu. Wiedzieliśmy że będzie wybierał wtedy tekst do tłumaczenia z greki na niemiecki, z pewnej książki o Tukidydesie. Więc następnego dnia, o trzeciej po południu poszedłem do jego biura w szkole by z nim porozmawiać. Powiedziałem mu że potrzebujemy pozwolenia by założyć sportową grupę w szkole. Odpowiedział że rozważy tę sprawę [później] ale ja powiedziałem że potrzebujemy jego natychmiastowej odpowiedzi.Ponownie odpowiedział że musi spojrzeć na regulaminy szkole, i kiedy nalegałem, wyszedł do innego pokoju by na nie spojrzeć. Książka o Tukidydesie była otwarta na jego biurku. W ten sposób zatem poznaliśmy który tekst szykował dla nas na egzamin.
Problem z egzaminami z matematyki był bardziej skomplikowany. Nie pamiętam już teraz szczegółów, ale mieliśmy przyjaciela który studiował matematykę w innej szkole a który znał nauczyciela matematyki ze swojej szkoły. Ten z kolei miał klucze do szafki naszego nauczyciela matematyki i dlatego jakoś miał dostęp do testów na egzaminy.
W ten sposób byliśmy dobrze przygotowani do egzaminów. Wszystkie zostały napisane wcześniej. Napisaliśmy je na różne możliwości losowania. Z łaciny były takie trzy możliwości i każdy tekst był schowany w innej kieszeni. Był problem z głupkowatym Nossenem ale zrobiliśmy z nim kilka prób aż nauczył się wyciągać tekst z właściwej kieszeni. Tak czy owak, wszystko poszło dobrze. Żadnego z nas nie przyłapano i egzaminy poszły dobrze.
Wystrychnęliśmy na dutka prawicowych uczniów w klasie. Czuli że coś jest nie tak, że Żydzi planują jakąś intrygę na maturalne egzaminy. Również próbowali jakiegoś oszustwa , ale było ono bardzo widoczne i szybko się wydało. Ponieważ byli z prawej strony politycznego świata – dostali przyzwolenie od władz na ponowną szansę na przystąpienie do egzaminów. Więc uczyli się i jakoś je zaliczyli. Ale był tam jeden uczeń, bardzo niedelikatny, głupi i antysemita, który nie otrzymał żadnej pomocy od kogokolwiek. Pewnego dnia, tuż przed drugą szansą, poszedł do Żydów i poprosił ich o pomoc. Powiedział, że wie że oni są bardzo sprytni, i że wszyscy zdali egzaminy za pomocą jakiegoś oszustwa, ale nikt nie wie jakiego. Poprosił o pomoc. Powiedział że nikt nie chce mu pomóc i on dlatego obleje egzaminy. I tak dalej, i tak dalej. Więc, Fritz Kronheim pomógł mu. Dał mu opracowany tekst [z łaciny] ale przetłumaczony idealnie – bez żadnego błędu. Ten który został przetłumaczony jako wzorcowy. A ten uczeń nie był przecież taki dobry by nie popełnić żadnego błędu.
Dwa tygodnie po egzaminach profesor Messer opuścił Głogów.
Trzeba zrozumieć że po tym wszystkim opuściłem szkołę, bez żadnego uczucia traumy i stresu jaki czułem podczas egzaminów. I oczywiście, nie poszedłem na zakończenie – uroczyste wręczenie świadectw maturalnych – wielkiej imprezy z czarnymi płaszczami. Nie poszedłem, ale oczywiście władze szkolne przesłały mi świadectwo pocztą.
O wiele później miałem okazję przeprosić profesora Messer. Był on „przyzwoitym antysemitą”, ale osobą o słabym charakterze. Nigdy nie znęcał się nade mną. Nauczył mnie wiele. Opowiedział nam dużo Grecji i moją miłość do niej zawdzięczam niemu. Być może byłem jedynym studentem zainteresowanym tym co nam opowiadał.
Lata później, podczas moich studiów [praktyce] weterynaryjnych na Śląsku, odkryłem że jestem bardzo blisko rodzinnej miejscowości pana Messer. Nie pamiętam co spowodowało że postanowiłem go odwiedzić. Chciałem go zobaczyć. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie bardzo wystraszony, jakby zobaczył diabła zamiast mnie. Ale zaprosił mnie do środka. Porozmawialiśmy. To była niedziela, dzień wolny od pracy. Skończyło się na tym że wypiliśmy herbatę i zjedliśmy ciasto, rozmawiając przez godziny. Kiedy wychodziłem od niego, podał mi rękę. Był stary i słaby. Zaczął szlochać mówiąc – „to jest absurd w moim życiu. Całe życie uczyłem w szkole z entuzjazmem, a tylko ty go odwzajemniłeś dla mnie. To jest największy absurd jaki przeżyłem”.
W następnym roku po naszej maturze, następna klasa miała również kilku uczniów żydowskich. Zdecydowali również pójść w nasze ślady i sfałszować egzaminy. Ale zrobili to w bardzo prymitywny sposób. Nie znali „naszego systemu” i zostali na fałszerstwie złapani. Za karę musieli powtarzać następny rok. Kronheim, który później był sprytnym adwokatem, szybko zwołał nas wszystkich. Usiedliśmy i zadecydowaliśmy dokładnie co powiemy, jeśli wyda się nasze fałszerstwo i zacznie się w tym temacie śledztwo. Ale nic się nie wydało." |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-05-04, 21:47
|
|
|
Co ciekawe
Sam Hanah pomylił chyba nauczycieli
Wg Einwohnerbuch - Georg Feuerhardt mieszkał na Hohenzollernstrasse. A w domu przy Neue Wallstrasse 17 mieszkał Johannes Eichhorn. No chyba że [brakuje takiej informacji w Einwohnerach z 1930] Feuerhardt wynajmował w tym czasie (lata dwudzieste) pokój, a nie podlegało to odnotowaniu w księgach meldunkowych.
Nie wiadomo zatem dokładnie o którego to nauczyciela chodziło. Patrząc że cała historia była spisana (nagrana) sześćdziesiąt lat po wydarzeniach - wszystko jest możliwe... |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-05-04, 22:48
|
|
|
Jeszcze taki gratis
Kilka stron ze świadectwa maturalnego Hanah Lernau wydanego 2 marca 1921r.
Zastanawia mnie tylko ta pieczątka z datą 20 maja [19]32r na pierwszej stronie. Prawdopodobnie ktoś 11lat później podstemplował to świadectwo w jakimś celu.
Zwraca uwagę zamiana słowa "Królewskie" na "Miejskie" Gimnazjum Ewangelickie w nagłówku. Zresztą co tam pisze zamieszczam poniżej
strona tytułowa
strona końcowa
Pisemne zaświadczenie o uzyskaniu egzaminu dojrzałości.
Jak widać wszystko pisał ręcznie sam dyrektor Messer. |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-05-04, 23:08
|
|
|
Ciekawsze rzeczy ze świadectwa
"Świadectwo dojrzałości
Hans Ludwig Lernau, urodzony 17 stycznia 1902 w Głogowie, pochodzenia Żydowskiego, syn radcy lekarskiego dr med Lernau. Był 10 lat w gimnazjum w tym 2 lata w "prima" i 1 rok w "oberprima""
Może ktoś rozszyfruje o co chodziło z tymi "primami"?
Oceny na koniec
"Zachowanie: ogólnie dobre
Pracowitość: dostateczny
Charakter pisma [ ] :mierny
Wiedza i umiejętności
Religia: Według szczególnej opinii nauczyciela religii żydowskiej Rabina dr. Lukasa: (...) dostateczny
Niemiecki: wyniki klasowe: dostateczne, wypracowanie maturalne: dostateczne
Łacina: Wyniki klasowe: dostateczne, wypracowanie maturalne: dostateczne
Greka: Wyniki klasowe: dostateczne, wypracowanie maturalne: dostateczne"
(...)
Na świadectwie są jeszcze takie przedmioty: Francuski, Historia z Geografią (z adnotacją oceny: "przeciętnie dostateczna, dopiero w ostatnim czasie poprawił się i odpowiada bez przymusu" , Matematyka [jedyna "dobra" ocena ], Fizyka, Gimnastyka ("niedostateczny" ), Śpiew ("zwolniony")
"Podpisana komisja egzaminacyjna przyznaje mu zatem, opuszczającemu gimnazjum świadectwo dojrzałości, ze wskazaniem na fach inżynieryjny. Żegna go [komisja] i życzy wszystkiego najlepszego na jego dalszej drodze życiowej.
Glogau, 2 marca 1921"
Samo pismo odręczne dyrektora jest zaświadczeniem o zdaniu egzaminu dojrzałości przed tutejszą instytucją. |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-09-30, 21:16
|
|
|
Czasem to nic mnie już nie zadziwi i zdziwi. Niby wszystko już z Omri sobie powiedzieliśmy a On przysyła mi nowe zdjęcia do identyfikacji, bo może coś rozpoznam.
Oczywiście rozpoznałem od pierwszego spojrzenia.
Piękne.
Mam nadzieję że Omri jeszcze wyciągnie jakieś "króliki z cylindra" :)
Zdjęcie na tyłach Gimnazjum Ewangelickiego. Dziś byłem zobaczyć. Chyba nic się nie zmieniło. I tak zrobię kolaż albo gifa bo ładnie się to nakłada
Ojciec Omri - Hanah stoi na tym metalowym koszu
Zdjęcie prawdopodobnie z okresu I wojny. Na odwrocie podpis o pierwszej klasie Gimnazjum
No i to cudo z dziedzińca Gimnazjum Ewan., które niewiadomo dlaczego rozebrano po wojnie
Hanah stoi w tylnym rzędzie - drugi od lewej.
Inne zdjęcie - ale ten sam pomnik-źródełko. Wyglądają wszyscy na o wiele starszych. Być może to pamiątkowe zdjęcie z końca szkoły co datowane by było na lata 20ste.
Hanah Lernau stoi za nauczycielem
|
|
|
|
|
TadeuszFantom
Administrator
Wiek: 59 Dołączył: 18 Mar 2007 Posty: 1116 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-10-01, 17:44
|
|
|
Kapitalne zdjęcia, od razu szkoła ta nabiera ludzkich cech a nie tylko budowlanych. |
_________________ Nie bierz życia na serio i tak nie wyjdziesz z niego żywy |
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2016-10-21, 14:06
|
|
|
Dostałem kolejne ciekawe zdjęcie od Omri
Tym razem na zdjęciu jest jego dziadek Paul z małżonką (zwróćcie uwagę na genialne nakrycia głowy)
Pytanie - ktoś widział może takie wejście do budynku?
Wygląda jakby było raczej bocznym wejściem
Nie wiadomo gdzie zdjęcie zostało wykonane. Może to nie być Głogów.
|
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2017-02-18, 07:26
|
|
|
To również pamiątka po dziadku Omri - lekarzu Paulu Lernau.
Za udział w Iszej wojnie (jako lekarz - ordynator głogowskiego szpitala) przez Związek Weterenów Kyffhauser został odznaczony medalem.
Tu akt nadania i zdjęcie jak wyglądał ten medal. Jestem ciekaw czy podpis Hindenburga jest napisany jego ręką czy po prostu drukowano gotowiec wpisując później dane odznaczonego
A tu jak wyglądał medal (zdjęcie z netu)
|
|
|
|
|
demiane
Dołączył: 10 Mar 2014 Posty: 1717 Skąd: Głogów
|
Wysłany: 2017-06-22, 20:23
|
|
|
A tu jedna z ciekawostek jaką pokazała mi Sara podczas ich wizyty w czerwcu 2017 w Głogowie
Zdjęła z palca tę obrączkę i poprosili bym spojrzał do środka
Wygrawerowano w niej:
"18.06.1899 P G 5.11.1899"
Jest to obrączka ślubna Gerturd i Paula Lernau i wykonano ją w Głogowie. Niestety żadnych sygnatur nie dostrzegłem.
Pierwsza data to data zaręczyn. Druga - data ślubu.
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| |