[demiane]

Trudno.
Jakoś będę z tym żył

Dziwi mnie jednak zachowanie - kasowanie strony z tak interesującym tematem, historycznie chyba ważnym dla naszego miasta. Ważniejsze okazują się być interesy/ambicje prywatne. Szkoda

Dlatego uznałem że przekaz informacji - kontynuacja rozmów o tym pomniku byłaby wskazana.

[Alicja]

[demiane]

Użyłem nieodpowiednich słów
cyt. "Zawartość chwilowo niedostępna"
Czyli temat znikł.

A tak na marginesie to już bardziej rozumiem rościć sobie prawa autorskie do rzeczy które robi urbweb przywracający wirtualnie architekturę Głogowa.

[Alicja]

Trudno chronić prawem autorskim coś, co nie nosi najmniejszych znamion UTWORU/DZIEŁA, choć żyjemy w czasach kiedy do tego miana aspiruje sporo np. zaskakujących "instalacji". Co do prac urbweb, oczywiście nie mam najmniejszych wątpliwości. Co do pocztówek, minęło już tyle lat od ich publikacji, bądź śmierci autora zdjęcia, że możemy je sobie publikować do woli. W razie wątpliwości proponuję stosować prawo cytatu i podawać źródło i autora. Jak się mylę, to proszę poprawić, ale jak się za mocno wątek rozrośnie trzeba będzie wydzielić go do osobnego tematu i z tym mogę mieć problem....

[urbweb.pl]

Alicja – dobrze interpretujesz.

Na przykładzie pewnego zdjęcia zobaczmy jak to rozwiązuje wikipedia (pod zdjęciem jest przekreślony znak copyright oznaczający, że praw autorskich w większości krajów nie ma oraz powód takiego oznaczenia - dodam, ze amerykańskie prawo jest w tym zakresie bardzie restrykcyjne niż polskie) http://pl.wikipedia.org/w...ogau_1915_1.jpg

Żeby rozwiać wątpliwości, kilka cytatów stąd http://www.janicki-kancel...fotografii.html

Zgodnie z art. 36 ustawy, prawa autorskie wygasają po upływie 70 lat od
a) Śmierci twórcy, a do utworów współautorskich - od śmierci współtwórcy, który przeżył pozostałych;
b) w odniesieniu do utworu, którego twórca nie jest znany - od daty pierwszego rozpowszechnienia, chyba że pseudonim nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości autora lub jeżeli autor ujawnił swoją tożsamość;
c) w odniesieniu do utworu, do którego autorskie prawa majątkowe przysługują z mocy ustawy innej osobie niż twórca - od daty rozpowszechnienia utworu, a gdy utwór nie został rozpowszechniony - od daty jego ustalenia;
d) w odniesieniu do utworu audiowizualnego - od śmierci najpóźniej zmarłej z wymienionych osób: głównego reżysera, autora scenariusza, autora dialogów, kompozytora muzyki skomponowanej do utworu audiowizualnego.
[…]
Przedwojenne fotografie kupowane na aukcjach internetowych stanowią głównie odbitki. Oryginalnym nośnikiem fotografii, a tym samym utworu, jest klisza. Wraz z nabyciem odbitki zdjęcia w postaci papierowej, nie dokonujemy nabycia praw autorskich majątkowych do tego zdjęcia. Zgodnie z art. 52 ustawy, jeśli umowa nie stanowi inaczej, nabycie egzemplarza utworu nie stanowi nabycia praw majątkowych do utworu. Krótko mówiąc nabycie odbitki zdjęcia przedwojennego sprawia, że jesteśmy właścicielem przedmiotu, a nie utworu. Jeśli nabyłeś kliszę, czyli przypuszczalnie oryginał utworu (klisz też może być kilka), twoja sytuacja nie różni się od właściciela odbitki. W posiadanie praw autorskich majątkowych możesz wejść na dwa sposoby – podpisując pisemną umowę przeniesienia praw autorskich majątkowych albo też je odziedziczyć. Sprzedający zdjęcie sam jednak tych praw zwykle nie posiada, więc nie może ich przenieść. Jeśli autor zdjęcia nie miał spadkobierców, może się okazać, iż właścicielem prawa autorskiego majątkowego jest Skarb Państwa.
Co to oznacza? Posiadając odbitkę, czy nawet kliszę fotografii nie możemy żądać zaprzestania rozpowszechniania utworu, np. przez publikację zdjęcia w książce, czy czasopiśmie historycznym. Nie możemy też domagać się odszkodowania za naruszenie praw autorskich majątkowych, gdyż najzwyczajniej ich nie posiadamy. W pewnych okolicznościach moglibyśmy domagać się odszkodowania za publikację zdjęcia, które ze względu na swoją wysoką wartość mogłoby przynieść nam zyski, które w wyniku publikacji utraciliśmy. Jest to jednak sprawa bardzo trudna pod względem dowodowym.

A co ze skanami zdjęć i zapisem cyfrowym, czyli z popularną w ostatnich latach dygitalizacją? Obecnie trwa spór, czy w wyniku skanowania zdjęcia powstaje utwór zależny, czy nie. Jeśli skanowanie jest automatyczne, bez elementu twórczego, nie jest on utworem. Jeśli jednak poddano je obróbce cyfrowej, odnowiono, usunięto skazy i uszkodzenia możemy mieć do czynienia z utworem i jako taki może podlegać prawnej ochronie autorskiej.

Teraz już od siebie. Zgodnie z powyższą interpretacją fotografie po obróbce przez np. Albina Tomalaka będą podlegały ochronie, natomiast te same fotografie przed obróbką, takiej ochronie nie podlegają.

Dobrym sposobem rozwiązania problemu praw autorskich w sieci jest system licencji Crative Commons http://creativecommons.pl wprowadzający różne typy licencji (ja swoje wynurzenia oznaczam najczęściej przez Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska http://creativecommons.org/licenses/by-nc/3.0/pl/ chociaż gdyby ktoś przekroczył tą licencję, też bym się nie czepiał).

Generalnie uważam, że tam gdzie można, należy podawać źródła. Na przykładzie przedmiotowego pomnika i skanu pochodzącego od Pana Lewickiego rzeczywiście warto podać, że zdjęcie pochodzi od Pana Lewickiego (co w przypadku zdjęcia zamieszczonego przez demiane oczywiście zaistniało), dobrze bowiem wiemy, że nieraz fakt znalezienia unikalnego widoku czy egzemplarza gazety i umieszczenie tego widoku w odpowiednim kontekście ma większą wartość niż sam przedmiot, który znaleziono.

[demiane]

Temat i tak jest "śliski"
Na to wynika że można dokonać obróbki cyfrowej np. utwór człowieka który spędził nad nim dużo czasu i podać jako swoje dzieło? Wiadomo że plagiat. Z autorem w 4ry oczy też lepiej się wtedy nie spotkać.

A z drugiej strony. Kopiując z internetu zdjęcia spisujecie źródło jego pochodzenia?

Temat się zbytnio rozwinął.

[urbweb.pl]

Demiane, z powyższego nic takiego nie wynika. Nie możesz oznaczyć poddanego przeróbce zdjęcia / utworu jako swojego, ponieważ taka przeróbka powoduje powstanie UTWORU ZALEŻNEGO.

Roz. 1, art. 2. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych określa czym jest utwór zależny:

1. Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego.
2. Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania.
3. Twórca utworu pierwotnego może cofnąć zezwolenie, jeżeli w ciągu pięciu lat od jego udzielenia opracowanie nie zostało rozpowszechnione. Wypłacone twórcy wynagrodzenie nie podlega zwrotowi.
4. Za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem.
5. Na egzemplarzach opracowania należy wymienić twórcę i tytuł utworu pierwotnego.

Zatem jest tak, że:
W PEWNYCH OKOLICZNOŚCIACH utwór zależny może być objęty prawami autorskimi (o czym wyraźnie mówi pkt 1. art. 2., ale trzeba tutaj zwrócić uwagę na: „bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego”).

Prace Pana Tomalaka są tutaj dobrym przykładem, ponieważ wprowadzają do zdjęć historycznych pewną nową jakość. Zgodnie z powyższym Pan Tomalak nie może oznaczyć tych zdjęć jako swoje bez odniesienia do zdjęć wobec których są to UTWORY ZALEŻNE (zresztą oczywiście wszyscy wiemy, że to utwory zależne). Taki stan prawny nie przekreśla oczywiście tego, że naprawdę ciekawe prace Pana Tomalaka mogą być objęte prawami autorskimi (chociaż nie muszą), mimo tego, że są utworami zależnymi.

Pewną – chociaż nie do końca adekwatną, ale obrazową analogią są tłumaczenia. Tłumacz tragedii Szekspira ma prawo autorskie do tłumaczenia, nie ma jednak prawa autorskiego np. do tragedii „Titus Andronicus”.

Ale rzeczywiście nie ciągnijmy tutaj tego, chyba, że założymy nowy wątek.